Zaatakował koronawirus i rozprawy zostały zniesione.

Ale czy sądy nie pracują? Absolutnie tak nie jest.

Wręcz przeciwnie – w sądach teraz toczy się walka o „wyczyszczenie” referatów w tym zakresie, o który zawsze trudno zadbać w natłoku codziennej pracy, wobec konieczności przygotowywania się do rozpraw przez sędziów oraz protokołowania na salach przez sekretarzy.

Zatem teraz można sięgnąć do akt oznaczonych na półce w szafie: „do wglądu”, a może nawet uda się do półki: „oczekujące”. Może uda się umorzyć postępowania w sprawach zawieszonych – a pamiętajmy, że w nowym k.p.c.  terminy uległy skróceniu. Natomiast Panie i Panowie z sekretariatów, obdzwaniają mecenasów, strony i świadków, informując o odwołanych rozprawach.

No właśnie – zawsze byłem orędownikiem współpracy między tymi dwoma światami: światem sądowym (czy urzędowym) i światem profesjonalnych pełnomocników.

Każdy kryzys jest również okazją do zmiany utartych ścieżek i zachowań. Spójrzmy więc na tą kryzysową sytuację jako właśnie okazję. Przecież wszyscy jedziemy na tym samym wózku.

Mamy być może niepowtarzalną okazję odciążyć Panie i Panów z sekretariatów – pomóżmy im i zawiadamiajmy świadków i strony o odwołanych terminach rozpraw.

Nie sądzę, że wystarczy wpis na stronie Facebooka czy stronie Kancelarii – bądźmy aktywni.

W ten sposób  – paradoksalnie w czasie pandemii – w czasie, kiedy nie możemy się ze sobą kontaktować bezpośrednio, musimy zamknąć się w czterech ścianach kancelarii, a czasem nawet domu – ten kontakt i komunikację na linii sąd – mecenas możemy poprawić czy zbudować.

Wszystkim oczywiście życzę zdrowia i szybkiego powrotu do normalności, tej lepszej.

 

Pisać to tyle co wybierać i przemilczać. W dzienniku, podobnie jak w wierszu, można sobie pozwolić na długą chwilę ciszy, na urwanie w pół słowa. Piszący jest zwolniony od wszystkich przejść, wprowadzeń, od całej tej tkanki łącznej, którą tak długo trzeba przygotowywać, wyrabiać jak ciasto.  – Jean Guitton

 

Nie istnieje pełne przedstawienie rzeczywistości. Tylko wybór. – Pär Lagerkvist

Te dwa cytaty poprzedzają LAPIDARIUM III Ryszarda Kapuścińskiego.

Gdzie indziej ten sam Autor posłużył się refleksją, którą tak lubię przytaczać moim aplikantom, że:

Trzeba przeczytać 100 książek, żeby móc napisać jedną.

 

Czyż nie przypomina to nam wszystkim pracy prawnika?

 

Jako sędzia orzekający swego czasu w Gdańsku, nauczyłem się pisać wedle reguł szkoły gdańskiej i swego czasu przeżyłem wielki szok, gdy w me ręce wpadło uzasadnienie wyroku napisane przez sąd krakowski. Dobrze wiemy, że podobnie, jak w psychologii, również w prawie mamy szkołę krakowską i całą resztę.

Ale to uzasadnienie spełniało już wymóg wprowadzony ostatnią nowelą k.p.c., a mianowicie, że:

Uzasadnienie wyroku sporządza się w sposób zwięzły – art. 327 (1) § 2.

 

„Zwięzły” wg Słownika Języka Polskiego to:

  1. „zawierający wiele treści w niewielu słowach”;
  2. „mający zwartą strukturę, konsystencję”.

 

Ale zwięzłość to wymóg, które nowe k.p.c. stawia nie tylko uzasadnieniu wyroku.

Otóż zwięzłe ma być również:

  • przedstawienie zarzutów w apelacji – art. 368 § 1 pkt 2;
  • uzasadnienie zażalenia – art. 394 § 3.

 

To nie wszystko, ale to, co w mojej ocenie, najważniejsze.

 

Przy tej okazji zwięźle życzę Czytelnikom Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. 

 

 

  1. Całokształt materiału dowodowego

Ostatnimi czasy wielokrotnie wyrażany jest pogląd, zgodnie z którym dowód z dokumentu jest więcej wart od dowodów osobowych, a w szczególności od dowodu z zeznań świadków.

Dla pełnego obrazu prawie zawsze konieczne jest jednak przeprowadzenie poszczególnych dowodów, w tym przesłuchanie świadków i stron, nie zaś wyłącznie opieranie się na dowodach na piśmie.

 

Zgadzam się, że „jeżeli okaże się, że strony różnie rozumiały treść złożonego oświadczenia woli, to za prawnie wiążące – zgodnie z kombinowaną metodą wykładni – należy uznać znaczenie oświadczenia woli ustalone według wzorca obiektywnego. Oznacza to, że przy wykładni oświadczenia woli należy – poza kontekstem językowym – brać pod uwagę także okoliczności złożenia oświadczenia woli, czyli tzw. kontekst sytuacyjny. Obejmuje to nie tylko przebieg negocjacji, ale także zachowanie stron w trakcie realizacji stosunku prawnego oraz jego zakończeniu.” (tak Sąd Apelacyjny w Gdańsku w wyroku z dnia z dnia 9 kwietnia 2019 r. (V ACa 41/18, LEX nr 2698115).

 

Oczywiście zgodnie z wykładnią językową to, jak strony rozumiały poszczególne postanowienia umowne w trakcie jej wykonywania, wynikać będzie nie z zeznań czy wyjaśnień, ale w dużym stopniu z dokumentów. No i obecnie jako dokument rozumiemy praktycznie każdy zapis, czy to na papierze, czy w dowolnej formie elektronicznej (mail, sms, chat itd.).

Paradoksalnie jednak – w mojej ocenie – tym większe znaczenie będą miały zeznania świadków w sytuacji, gdy zajdzie sprzeczność w rozumieniu krótkich, nieprecyzyjnych komunikatów. Wyłącznie na wykładni językowej niezmiernie rzadko można bowiem poprzestać. Nie da się przecież wszystkiego wytłumaczyć wyłącznie za pomocą dokumentów i smsów.

 

  1. Zasada bezpośredniości

Kolejnym ważnym aspektem jest realizacja zasady bezpośredniości. W mojej ocenie wynaturzona w procesie karnym, jednak w procesie cywilnym nie zatraciła swojego podstawowego waloru. Mianowicie służy ona przecież temu, żeby sąd, który ma następnie rozstrzygnąć sprawę, miał tak szeroki ogląd wydarzeń, na ile to możliwe.

Pogląd o wyższości dowodów z dokumentów nie stoi, co jasne, w sprzeczności z realizacją tej zasady. Stanowi jednak przejaw pewnej koncepcji procesu, z którą nie mogę się zgodzić.

 

Pochodną tego myślenia jest wprowadzenie możliwości złożenia zeznań przez świadka na piśmie. W myśl bowiem art. 271(1) zd. 1 k.p.c.

świadek składa zeznanie na piśmie, jeżeli sąd tak postanowi.

Wydaje się, że jedną z takich sytuacji, kiedy łatwiej będzie wezwać świadka do złożenia zeznań na piśmie, będzie ta określona jako przesłanka do przeprowadzenia dowodu przez sąd wezwany. Zatem wtedy, gdy zachodzi wzgląd na poważne niedogodności lub niewspółmierność kosztów w stosunku do przedmiotu sporu.

Przyznam, że niejednokrotnie korzystałem na braku aktywności moich przeciwników procesowych, którzy z jakichś przyczyn nie dojeżdżali na przesłuchania w odległej miejscowości.

Pomimo tego, że sąd wezwany ma w zakresie zleconego im postępowania dowodowego prawa przewodniczącego i prawa sądu orzekającego (art. 239 zd. 1 k.p.c.), to jednak jego możliwości kontroli przesłuchania z racji nieznajomości sprawy, są faktycznie mocno ograniczone.

Sądy często też to dobrze czują, tracą bowiem w pewnym istotnym zakresie kontrolę nad procesem, w szczególności nad ważnym elementem postępowania dowodowego. (Niezależnie od innych, pozamerytorycznych korzyści wysłania sprawy do sądu wezwanego, o których tutaj nie wspomnę.)

 

Skoro takie ryzyka pojawiają się na posiedzeniu wyznaczonym przed sądem wezwanym, to jak będzie wyglądało spisywanie zeznań przez świadka? To pytanie zostawię bez odpowiedzi.

Dlatego też w mojej ocenie odejście od zasady bezpośredniości należy traktować jako zupełnie wyjątkową możliwość, uzasadnioną szczególnymi okolicznościami.

 

Na marginesie dodam, że w mojej ocenie nie ulega wątpliwości możliwość dodatkowego przesłuchania świadka na sali rozpraw. 

Pozorna moim zdaniem jest możliwość dokonania przez sąd swoistej „selekcji” świadków w tym sensie: kogo wezwać na salę rozpraw, a kogo nie trzeba. Obawiam się, że strony będą miały tu pole do popisu i wpłyną na konieczność tego „dosłuchania”. Będzie to zatem kolejny element polemiki z sądem na temat zakresu postępowania dowodowego.

 

Czy nie doszło zatem do pewnego nieporozumienia? Ponieważ mamy do czynienia z wielkimi, strukturalnymi i politycznymi problemami w wymiarze sprawiedliwości. I nikt do tej pory nie potrafił (i ta nowela nic tu nie zmienia) doprowadzić do realnego rozdzielenia spraw drobnych od pozostałych. Podjęto zatem kolejną (od 30 lat) próbę rozwiązania tychże problemów w taki oto sposób: „przyspieszmy w końcu ten proces, nie przesłuchujmy świadków, odczytajmy maile i dokumenty i wszystko powinno być jasne i proste”. To w mojej ocenie błędna droga.

 

  1. Postępowanie gospodarcze

Konsekwencje uznania wyższości dowodów pisemnych nad dowodami osobowymi widoczne są najbardziej w odrębnym postępowaniu gospodarczym.

O ile w postępowaniu zwykłym sąd ma swobodę do decydowania o zakresie postępowania dowodowego, o tyle w postępowaniu gospodarczym, dowody osobowe zostały właściwie wyłączone.

 

Dla wykazania tej tezy musimy najpierw dokonać analizy następujących przepisów:

– po pierwsze przepisu, który wprowadza subsydiarność dowodu z zeznań świadków, to jest art. 458(10) k.p.c., zatem:

„Dowód z zeznań świadków sąd może dopuścić jedynie wtedy, gdy po wyczerpaniu innych środków dowodowych lub w ich braku pozostały niewyjaśnione fakty istotne dla rozstrzygnięcia sprawy.”

– następnie przepisu art. 299 k.p.c., który dotyczy przesłuchania stron, a który znajduje zastosowanie w odrębnym postępowaniu na mocy art. 13 § 2 k.p.c., zatem:

„Jeżeli po wyczerpaniu środków dowodowych lub w ich braku pozostały niewyjaśnione fakty istotne dla rozstrzygnięcia sprawy, sąd dla wyjaśnienia tych faktów może dopuścić dowód z przesłuchania stron.”

Ponieważ przesłanki dopuszczenia dowodu z zeznań świadków zostały ukształtowane identycznie, jak w przypadku przesłuchania stron, można się tu posiłkować utrwalonym orzecznictwem, zgodnie z którym „„dowód z przesłuchania stron jest dowodem posiłkowym, dopuszczalnym tylko wtedy, gdy nie można istotnych dla sprawy okoliczności wyjaśnić innymi dowodami, a w szczególności dowodami z dokumentów i zeznaniami świadków. W sytuacji, gdy wszystkie istotne dla sprawy okoliczności zostały wyjaśnione, to prowadzenie przez sąd dowodu z zeznań jest zbędne, a nawet niedopuszczalne.” (tak wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 18 stycznia 2019 r., I ACa 261/18, LEX nr 2637800).

 

Jednak nie jest to takie proste, bo w postępowaniu gospodarczym dochodzi jeszcze jedna przeszkoda – mianowicie unormowanie zawarte w art. 458(11) k.p.c., zgodnie z którym:

„Czynność strony, w szczególności oświadczenie woli lub wiedzy, z którą prawo łączy nabycie, utratę lub zmianę uprawnienia strony w zakresie danego stosunku prawnego, może być wykazana tylko dokumentem, o którym mowa w art. 77(3) Kodeksu cywilnego, chyba że strona wykaże, że nie może przedstawić dokumentu z przyczyn od niej niezależnych.”

 

W konsekwencji dochodzimy właśnie do następującej konkluzji, że dowody osobowe w postępowaniu gospodarczym zostały wyłączone (!).

 

Rozumiem argumenty, które podniesione zostały w komentarzu do k.p.c. pod redakcją T. Szanciło, że „(…) nie są właściwie dokumentowane okoliczności świadczące o należytym wykonaniu umowy (ewentualnie nienależytym jej wykonaniu). Bardzo dobrym przykładem są tu umowy związane z procesem budowlanym (…). W związku z tym w procesie są następnie zgłaszane dowody w postaci zeznań świadków i przesłuchania stron, które nie dość, że są czasochłonne i kosztowne, to – co może nawet istotniejsze – wielokrotnie niewiele wnoszą (…)”.

Mam jednak olbrzymie wątpliwości, czy nie za bardzo upraszczamy to zagadnienie.

Oczywistym bowiem jest, że w postępowaniu gospodarczym podstawowym źródłem zobowiązań stron jest umowa. Rzadko znajdą zastosowanie przepisy o czynach niedozwolonych. Może się zdarzyć, że tą postawą będzie bezpodstawne wzbogacenie.

Jednak najczęściej przedmiotem sporu będzie umowa. A jak wiemy zgodnie z art. 65 § 2 k.c.

w umowach należy raczej badać, jaki był zgodny zamiar stron i cel umowy, aniżeli opierać się na jej dosłownym brzmieniu.

Co więcej przepisy o oświadczeniach woli stosuje się na mocy art. 65(1) k.c. odpowiednio do innych oświadczeń, w tym wiedzy.

Nie może być zatem tak, że wyłączone zostaną dowody osobowe, bez których okoliczności istotnych dla samej treści umowy, a następnie dla jej wykonywania, w ogóle nie będziemy w stanie ustalić.

Rodzi to takie ryzyko, że jedynym rozwiązaniem będzie powrót do wniosków o przeprowadzenie dowodów osobowych, a ich uzasadnieniem będzie szerokie rozumienie tego, czego strona nie może przedstawić z przyczyn od niej niezależnych.

Mianowicie trzeba moim zdaniem przyjąć, że nie da się przedstawić dokumentów na udowodnienie złożenia oświadczenia woli lub wiedzy, z którą prawo łączy nabycie, utratę lub zmianę uprawnienia strony w zakresie danego stosunku prawnego, również w tych wypadkach, w których tego dokumentu po prostu nie ma albo kiedy nie odzwierciedla on całokształtu poczynionych ustaleń. Wówczas uwalniamy się (jak również sąd) od słowa „tylko”, które chyba nie dość fortunnie ktoś wstawił do treści art. 458(11) k.p.c.

 

Zatem trzymając się wdzięcznego przykładu z komentarza i odnosząc powyższe do spraw budowlanych, cała korespondencja mailowa (na marginesie: jakże łatwa do zmanipulowania), będzie musiała być uzupełniona dowodami z zeznań świadków i może to wyglądać mniej więcej tak:

Pytanie:

„Co świadek miał na myśli, odpisując inżynierowi Nowakowi w mailu: „ok”?”

Świadek dyrektor techniczny:

„Wysoki Sądzie, miałem na myśli tylko to, że przyjmuję do wiadomości otrzymanie takiego maila, że jeszcze to przemyślę, nie zaś to, że zgadzam się na proponowane rozwiązanie zamienne”.

Pytanie:

„Jak to się ma do faktu, że to rozwiązanie zostało zastosowane?”

Świadek dyrektor techniczny:

„Ma się tak, że później odbyliśmy szereg spotkań i rozmów na budowie, w trakcie których chcieliśmy jakoś polubownie rozwiązać ten problem, np. przez zastosowanie dodatkowych wzmocnień. Mamy notatki z tychże spotkań, ale są one raczej protokołem rozbieżności niż porozumieniem”.

Dalszy ciąg każdy może sobie dopisać sam.

 

Konkludując doświadczenie nakazuje mi z daleko idącą ostrożnością podchodzić do poglądów tak wychwalających dowody z dokumentów jako remedium na wszelkie problemy: tempa procesu sądowego i jego celów.

Pouczenie o prawdopodobnym wyniku procesu

Zapewne każdy ma już swój własny ranking zmian w k.p.c., z których jedne uznaje za rozsądne, inne za mniej przydatne, a jeszcze inne za absurdalne.

W mojej ocenie najważniejszą zmianą, która zaważy na całym procesie, bądź może zaważyć, jeżeli tylko sąd będzie chciał skorzystać z danej mu możliwości, jest wprowadzenie unormowania art. 156 (1) k.p.c., zgodnie z którym:

„W miarę potrzeby na posiedzeniu przewodniczący może pouczyć strony o prawdopodobnym wyniku sprawy w świetle zgłoszonych do tej chwili twierdzeń i dowodów.”

 

Na posiedzeniu, czyli zarówno na posiedzeniu, które nie jest rozprawą, jak i na rozprawie.

Niemniej ten moment nie może nastąpić wcześniej niż po zgłoszeniu twierdzeń i dowodów. Czyli właściwie po wymianie pierwszych pism procesowych, o jest pozwu i odpowiedzi na pozew. Na przykład na samym początku posiedzenia przygotowawczego. Albo na pierwszej rozprawie.

Przepis ten nie wskazuje bowiem momentu po przeprowadzeniu dowodów, ale właśnie po ich zgłoszeniu.

 

Sędzia już nie musi milczeć

Zupełnie niedawno pisałem na blogu o tym, że „sędzia milczy do chwili ogłoszenia wyroku”. Taka teza jest już nieaktualna.

Dotychczasowa praktyka spotykała się zarówno z negatywnym, jak i pozytywnym odbiorem.

 

Z pewnością czymś zupełnie frustrującym dla każdego pełnomocnika były sytuacje, gdy dopiero z uzasadnienia wyroku (i to czasem pisemnego, a nie z ustnych motywów wygłoszonych po ogłoszeniu wyroku), dowiadywał się, że sąd ma zupełnie odmienną koncepcję oceny prawnej niż ta, która była przedmiotem rzeczywistego, prowadzonego przez obie strony procesu, sporu. Taka niespodzianka.

W jednej z prowadzonych przeze mnie spraw, dotyczącej ochrony wierzyciela w razie niewypłacalności dłużnika, chodziło o darowiznę dokonaną przez dłużnika na rzecz jego matki w toku prowadzonego już na wstępnym etapie postępowania egzekucyjnego. Bardziej banalnego przykładu actio pauliana nie można sobie wyobrazić, o czym zresztą wspomniałem w mowie przed sądem II instancji i apelację uwzględniono w całości.

Natomiast sąd I instancji wymyślił jakąś kompletnie karkołomną teorię czynności pozorowanej. Nie miało to sensu z punktu widzenia materialnoprawnego, jak również zasad doświadczenia życiowego. Jak stwierdził sąd I instancji: „normalne są transakcje między synem a matką dotyczące przekazywania sobie mieszkania”. Owszem, są normalne. Ale raczej nie w trakcie zbliżającego się zagrożenia licytacyjnego wobec syna – właściciela i nie syn matce, a raczej na starość matka synowi daruje mieszkanie.

Szkoda, że sąd nie zdradził się ze swoimi przemyśleniami przed ogłoszeniem wyroku – pozwoliłoby to na wymianę argumentów i poglądów. Nawet nie przedłużyłoby poważnie postępowania, bo przecież postępowanie dowodowe było wyczerpane.

W przypadku takich problemów, służyć nam będzie teraz druga regulacja, ściśle związana z przytoczoną, a mianowicie nowy art. 156 (2) k.p.c., zgodnie z którym:

„Jeżeli w toku posiedzenia okaże się, że o żądaniu lub wniosku strony można rozstrzygnąć na innej podstawie prawnej, niż przez nią wskazana, uprzedza się o tym strony obecne na posiedzeniu.”

Zawsze coś, aczkolwiek w przytaczanym procesie nie jestem pewien, czy można mówić o innej podstawie prawnej. Raczej o braku, zdaniem sądu, przesłanek do ochrony wierzyciela. Jednak rzeczywiście chodziło o konkretną oceną prawną przedstawionych faktów.

 

Reguły fair trial

Bo w ogóle w polskim procesie brakowało takich instrumentów, jakie teraz dają choćby przepisy normujące posiedzenie przygotowawcze.

Bardzo ciekawie w tym kontekście brzmi treść art. 205 (6) § 1 k.p.c., zgodnie z którym:

„Na posiedzeniu przygotowawczym przewodniczący ustala ze stronami przedmiot sporu i wyjaśnia stanowiska stron, także w zakresie prawnych aspektów sporu.”

Oznacza to ni mniej ni więcej, że sąd przynajmniej powinien wysłuchać i niejako ustalić ze stronami, co jest przedmiotem sporu, także w sensie prawnym, a nie wyłącznie faktycznym.

Podkreśla się, w świetle zmian wprowadzonych nowelą k.p.c., konieczność precyzyjnego określenia się przez strony co do faktów, czyli doprecyzowania, które są, a które nie są sporne (na marginesie: na ile to możliwe na początkowym etapie procesu).

Ten przepis wskazuje jednak na to, że sąd uczestniczy nie tylko w ustalaniu spornych faktów, ale prowadzi ponadto dyskusję ze stronami postępowania odnośnie do aspektów prawnych sporu.

Na poparcie powyższego warto przytoczyć niektóre elementy planu rozprawy, a mianowicie

może on zawierać ustalenie, które fakty i oceny prawne pozostają między stronami sporne (art. 205 (9) § 2 pkt 3 k.p.c.).

Co prawda przepis uznaje poszczególne elementy planu za fakultatywne, to jednak musimy przyjąć, że zakres planu powinien być zdeterminowany przez czynności procesowe, które zostaną podjęte w jego toku, przez dowody, które zostaną przeprowadzone, czyli to przedmiot procesu jest decydujący dla planu rozprawy.

Taki to piękny obraz procesu cywilnego kształtuje nam się po analizie przytaczanych przepisów.

A do tego wszystkiego, sąd ma zagwarantowaną swobodę wypowiedzi przez nowy przepis art. 49 § 2 k.p.c., zgodnie z którym

za okoliczność stanowiącą przesłankę wyłączenia sędziego na jego żądanie lub na wniosek strony, nie uważa się wyrażenia przez sędziego poglądu co do prawa i faktów przy wyjaśnianiu stronom czynności sądu lub nakłanianiu do ugody.

 

Czy istnieją granice tej swobody

Czyli „hulaj dusza, piekła nie ma.” No właśnie, czy na pewno? I czy zawsze?

Prawdę mówiąc, nowa procedura nie stawia tu granic sędziemu, który zasiadając w składzie rozpoznającym sprawę, miałby ochotę i ambicję, żeby w końcu swoim – skrywanym dotąd z przymusu – ambicjom naukowym dać ujście i wygłosić analizę prawną naszego „kazusu”.

Chyba wszyscy chcielibyśmy jednak, żeby sędzia zachowywał się, jak ten „najmądrzejszy przy stole”, który wysłuchuje wszystkich głosów i racji, i dopiero na końcu tej debaty wygłasza swoje zdanie w sprawie (polecam mój wpis w blogu na ten temat).

Oczekiwalibyśmy również tego, że w toku namawiania do ugody czy ustalając sporne fakty i prawne aspekty mające się (przecież) stać dopiero przedmiotem postępowania – niezależnie od tego, że doprowadziły nas już przed sąd – sędzia nie będzie nadużywał swojej pozycji, nie będzie wychodził z roli arbitra, i że jednak będzie tym bezstronnym sędzią rozstrzygającym naszą sprawę. Że nie potraktuje jej jako okazji do naukowej analizy (przynajmniej nie w toku procesu), i w końcu – że sędzia nie zapomni, że rozstrzyga zupełnie konkretną sprawę konkretnych osób i firm.

Ciekawe, że autorzy projektu k.p.c. tak dalece zaufali sędziom i przyjęli założenie, że będą oni potrafili mądrze korzystać z tych nowych rozwiązań. Życzmy sobie tego wszyscy, bo w mojej ocenie, sędziowie nie znajdą w przepisach nowego k.p.c. żadnych ograniczeń.

I w ten sposób z jednej skrajności możemy łatwo popaść w drugą.

Nawet nie chcę myśleć o tym, że przy takim obłożeniu sprawami, jakie jest teraz, sędzia będzie chciał nadużyć swoich uprawnień i „przyspieszyć” sobie proces, oceniając sprawę przedwcześnie.

Ta pokusa jednak została przyjęta w nowych regulacjach k.p.c.

Widzicie to przejście nad wodospadem? Właśnie na urlopie zastanawiałem się, że trzeba sporo pracować, żeby móc tam przejść. I trzeba sporo odwagi.

 

Zdjęcie z dzisiaj, tak świeże, jak informacja, że właśnie ogłoszono ustawę nowelizującą KPC.

 

Życzę odwagi w stosowaniu tej nowelizacji. Do usłyszenia wkrótce.